Szukajcie własnego ja

Rozmowa z Jackiem Zielińskim

– Kiedy rozpoczęła się Pana przygoda z muzyką?

– Ona trwa od najwcześniejszego dzieciństwa, ponieważ mój ojciec Franciszek Zieliński był zawodowym muzykiem – skrzypkiem w Orkiestrze Symfonicznej Polskiego Radia w Krakowie, więc jak każde dziecko chciałem robić to, co mój tata. Jako kilkulatek bawiłem się drewienkami spod pieca, że to są skrzypce i smyczek. Siłą rzeczy rodzice posłali mnie do szkoły muzycznej na skrzypce. Również mój starszy brat Andrzej uczęszczał do tejże szkoły grając na fortepianie. W związku z tym często grywaliśmy razem – ja na skrzypcach, brat na fortepianie. Po latach zaczęliśmy również śpiewać z akompaniamentem fortepianu. Próbowaliśmy śpiewać na głosy, co nam się bardzo przydało w późniejszej działalności w zespole „Skaldowie”, który powstał w 1965 roku, kiedy obydwaj byliśmy już na studiach muzycznych. No i tenże zespół, który miał być tylko chwilową odskocznią od studiowania tzw. „muzyki poważnej” okazał się statkiem, którym płyniemy już 55 lat, przez całe nasze dorosłe życie artystyczne.

– Z czego jest Pan najbardziej dumny po ponad pół wieku działalności artystycznej?

– No, chyba z tego, że to już trwa tyle lat i wciąż jeszcze tworzymy coś nowego i wciąż mamy słuchaczy, którzy przychodzą na nasze koncerty. A drugi powód to moje dzieci i wnuki, które wszystkie muzykują i z którymi uwielbiam wspólnie muzykować.

– Na scenie podczas koncertu jest Pan bardzo energiczny, czy muzyka dodaje Panu skrzydeł i chęci do działania?

– Oczywiście, muzyka dodaje skrzydeł bardziej niż Red Bull, a poza tym publiczność chętna do słuchania to druga para skrzydeł.


fot. Maciej Kabata

– Który koncert był dla Pana najbardziej emocjonujący i zapadnie w pamięć na długo?

– Z reguły najbardziej emocjonujący koncert to jest ten ostatni, który się zagrało. Nie będę ukrywał, że bardzo przypadł mi do serca i pamięci ostatni koncert w Gdowie. Wspaniała publiczność i grało się nam wspaniale. Dzięki!

– Czy jest piosenka, którą lubi Pan śpiewać najbardziej, darzy szczególną sympatią?

– Chyba musiałbym wymienić wszystkie piosenki, bo wszystkie darzę sympatią, a moje kompozycje, jak moje własne dzieci – sympatią i miłością.

– Co jako artysta z 55-letnim stażem podpowie Pan młodym wokalistom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z muzyką; jakieś dobre rady, wskazówki?

– Szukajcie własnego stylu, własnego ja. Jeśli kogoś naśladujecie to niech to będzie tylko ćwiczenie, pewien etap rozwoju artystycznego. Kiedyś i tak musicie się odezwać własnym głosem i własnym wnętrzem. Każdy człowiek jest jedyny i niepowtarzalny.

– Jakie koncerty z okazji jubileuszu 55-lecia zespołu są jeszcze zaplanowane?

– Jest planowana trasa po kilku dużych miastach w Polsce, jest propozycja występu na Festiwalu w Opolu, ale w związku z zaistniałą sytuacją w Polsce i na świecie, czyli pandemią trudno mówić o jakichś konkretnych terminach.

Rozmawiała: Wioleta Chmiela

Udostępnij: