Pan Józef Sitko jest mieszkańcem Łazan w sąsiedniej gminie Biskupice, jednak często gości w Gdowie. Przychodzi tutaj m.in. po chleb żytni, bo mówi, że tu jest najlepszy. I nie jest to pomyłka, że przychodzi, a nie przyjeżdża, bo trasę z Łazan pokonuje najczęściej pieszo. Czasem idzie w drugą stronę, do Wieliczki, po inne sprawunki. Te „wędrówki” pana Józefa są niezwykłe, bowiem przy okazji zbiera on leżące na poboczu śmieci. Po co? Aby wyrzucić je do kosza, bo przecież ulica czy rów to nie jest odpowiednie miejsce na butelki, papier i folie.
Początki tych wędrówek pan Józef upatruje w sytuacji, kiedy zdarzało się, że bus, którym chciał jechać, z różnych powodów się nie zatrzymywał na jego przystanku. Wtedy powiedział sobie, że ma na tyle siły, aby pójść na nogach, a jeszcze to będzie dobre dla zdrowia.
Stali kierowcy oraz mieszkańcy przy drodze Gdów – Wieliczka, znają już pana Józefa i widok uśmiechniętego wędrowca, który sprząta, po kilku latach już nikogo nie dziwi. Choć bywało różnie… Jedni patrzą z podziwem, inni z zaciekawieniem, byli też tacy, którzy reagowali pogardą lub śmiechem. – Dziś raczej ludzie są życzliwi – mówi pan Józef. Tłumaczę im, że podnieść śmieci z jezdni i wrzucić je do kosza to dla mnie żadna ujma, a o dobro wspólne trzeba dbać, trzeba dawać przykład innym, młodym pokoleniom – przekonuje pan Józef.
Skąd pomysł na sprzątanie? – To trzeba mieć w sobie, ja lubię porządek, denerwują mnie śmieci i ludzie, którzy z premedytacją je wyrzucają na drogi czy wylewają ścieki do rowów. Bolączką jest to, że wiele osób nie reaguje, jak inni śmiecą z prostej przyczyny: nie chcą się nikomu narażać, nie chcą mieć kłopotów, dlatego wolą milczeć, dając ciche przyzwolenie na złe zachowania. Trzeba dawać przykład, trzeba edukować, trzeba reagować – tak uważam. Na szczęście w przeciągu lat widać poprawę. Nawet taki przykład, że kiedyś pod jednym z lokalnych sklepów butelki leżały wszędzie wokół, dziś ludzie odkładają je do wystawionych pojemników, jak brakuje miejsca, układają je obok. Jestem przekonany, że trzeba właściwe postawy, także te proekologiczne, wpajać dzieciom od najmłodszych lat, to zaprocentuje.
W okresie powyborczym pan Sitko „walczył” z wielkimi plakatami, które są zrywane przez przeciwników politycznych, czy po prostu przez wiatr. Tych nie zanosił do kubłów na śmieci, do których czasem trzeba przejść kilka kilometrów, bo to dość duże gabaryty. Zbierał je, składał, zabezpieczał, aby znów nie zostały rozrzucone i czekał, aż je zabiorą ci, którzy je powiesili. To przecież ich obowiązek.
Pan Józef ma też w swych wspomnieniach budujące przykłady reakcji ludzi. – Kilka razy sprzątnąłem rów przed jednym z domów na trasie do Wieliczki, nigdy nie był on wykoszony, zawsze w nim było pełno śmieci. Zagadnął mnie któregoś dnia właściciel, pytał po co i dlaczego to robię. Wytłumaczyłem jakie mam przekonania. Jakież było moje zdziwienie, ale i satysfakcja, gdy któregoś dnia zobaczyłem, że rów jest wykoszony. Od tej pory już tam nie ma śmieci… – opowiada pan Józef.
Pod wpływem rozmowy z nim jeden z wielickich restauratorów inaczej już patrzy na problem śmieci wokół swojego lokalu.
Ruch, aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu to dla pana Józefa sposób na życie, które wiedzie z wyboru w samotności. Towarzystwo odnajduje m.in. w Kole Grodzkim PTTK, w którym każdego roku walczy o nową odznakę za pokonanie określonych szlaków turystycznych. Kolekcja odznaczeń naszego rozmówcy jest imponująca. Wśród licznych odznak przeważają te ze szlaków górskich, ale są także ze szlaków papieskich, szlaku warowni jurajskich, orlich gniazd i wiele innych. Aby zdobyć tyle odznak, trzeba było przejść setki, jak nie tysiące kilometrów… Szczególnie Pan Józef upodobał sobie szlaki beskidzkie i bieszczadzkie, choć jak mówi, nie tylko tam wędruje. Zapytany, czy idąc szlakiem górskim też „sprząta”, odpowiada z uśmiechem, że tam nie musi, że w Bieszczadach jest naprawdę czysto.
Od najmłodszych lat interesował się geografią i historią. Lubi czytać i zwiedzać. Wynajduje ciekawostki historyczne, także te związane z naszą gminą. Chętnie korzysta z ofert PTTK, firm czy Centrów Kultury, przygotowanych dla seniorów. Czasem są to atrakcyjne wycieczki krajoznawcze, czasem tańsze przejazdy PKP czy zwiedzanie ciekawych miejsc.
Iwona Warchał