Piękne, zdolne i posłuszne

Podczas wrześniowego „Popołudnie z psiakiem” można było poznać dwa białe owczarki szwajcarskie, trenujące IGP. O tym, czym jest IGP, jak wygląda trening i codzienne życie z dwójką utalentowanych psów opowiada ich właściciel i przewodnik, MATEUSZ JAWGIEL.

– Alamo i Rosé są u Pana od dawna?

– Alamo Galician Settlement jest 4,5-letnim psem, natomiast Rosé of Ice Wine jest suczką i ma dopiero 2,5 roku. Są to białe owczarki szwajcarskie, które mieszkają z nami w domu. Alamo to pies sportowy, natomiast Rosé jest zarówno psem sportowym jak i wystawowym. Wcześniej mieliśmy owczarka podhalańskiego, który żył w kojcu na zewnątrz, nie był socjalizowany i dla osób, których nie znał mógł być niebezpieczny. Gdy odszedł, znów chcieliśmy mieć psa, ale żona postawiła wtedy warunek, że muszę go ułożyć i wychować. Kiedy Alamo miał ok. 4 miesiące znalazłem szkołę, w której pies miał nauczyć się podstawowych komend, a ja tego, jak z nim pracować. I właśnie od tamtych zajęć zaczęła się nasza wielka przygoda z treningami, choć wcześniej tego w ogóle nie planowałem. Powoli wchodziłem w środowisko, zacząłem się coraz bardziej interesować tematem psów, hodowli, treningów. Szybko doszliśmy z żoną do wniosku, że przydałaby nam się jeszcze suczka, z którą mógłbym brać udział również w wystawach. Znalazłem odpowiednią hodowlę na Węgrzech, ale na Rosé musieliśmy czekać aż 1,5 roku. 

– Co konkretnie trenuje Pan z Alamo?

– Nasza dyscyplina to IGP – skrót od niemieckiej nazwy, która w tłumaczeniu na polski brzmi „testy psa użytkowego”. Jej początki sięgają około 1800 roku. Została opracowana przez Niemców, początkowo ukierunkowana była dla owczarków niemieckich wykorzystywanych w policji albo służbach wojskowych. Z czasem ewaluowała i została przekształcona w sport. Rasami predysponowanymi do tego są przede wszystkim owczarki niemieckie z linii użytkowych, czyli te pracujące oraz owczarki belgijskie malinois. W dużym skrócie IGP są to trzy konkurencje: tropienie sportowe, posłuszeństwo i obrona przewodnika. Zaczęliśmy z Alamo od posłuszeństwa, bo to jest w podstawowych zajęciach. Z czasem, dostałem kontakt do trenera przygotowującego psy w tropieniu sportowym, a później do innego, zajmującego się szkoleniem w zakresie obrony przewodnika. Najbardziej rozwinęliśmy się właśnie w tropieniu sportowym. W 2020 roku trener namówił mnie na udział w Mistrzostwach Polski. Wystartowaliśmy w pierwszym poziomie FPr1. Startowaliśmy jako pierwsi, co było dla nas dość stresujące, ponieważ byliśmy pierwszy raz na takich zawodach, nie wiedzieliśmy jak się zachować, jak wygląda całe wydarzenie. Alamo uzyskał wtedy wynik 98 punktów na 100 możliwych. Byłem w totalnym szoku, ponieważ nie spodziewałem się mistrzostwa, i to na pierwszych naszych zawodach. Chciałem wystartować, aby zobaczyć, czy w ogóle mamy szansę zaistnieć. Alamo jest pierwszym białym owczarkiem szwajcarskim w Polsce, który w jednej konkurencji z IGP zdobył Mistrzostwo Polski. 

– Na czym polegała ta konkurencja?

– Pies musi iść dokładnym torem, którym 20 minut wcześniej przeszedł jego przewodnik, w tym wypadku ja. Ślad ma około 300 kroków długości i złożony jest z trzech odcinków ok. 100 kroków układających się w literę U. Na każdym z nich przewodnik zostawia jeden regulaminowy przedmiot (skóra, filc, korek lub drewno), który wcześniej trzyma przy sobie przez ok. 30 minut, aby przeszedł zapachem. Pies prowadzony jest na 10-metrowej lince, a koło przewodnika idzie sędzia, który sprawdza, czy podąża on właściwym torem. Znalezione przedmioty Alamo zaznacza warując, najlepiej tak, aby przedmiot znalazł się między jego przednimi łapami, wtedy ma najwięcej punktów. Za wszelkie odchylenia, np. jak się na nim położy albo położy się za daleko od przedmiotu dostaje ujemne punkty, również zbaczanie psa z wyznaczonego toru, schodzenie ze ścieżki toru, kręcenie się, nierówne tempo tropienia, czy podnoszenie głowy punktowane jest ujemnie. Tropienie sportowe polega przede wszystkim na dokładności i precyzji. 

– Gdzie najczęściej trenujecie?

– Kiedy trenujemy posłuszeństwo, najczęściej jesteśmy na Zarabiu w Gdowie, bo to jest super teren, z jednej strony są ludzie i inne psy, a zatem mamy czynniki, które rozpraszają psa, a którym to bodźcom nie może ulec, a z drugiej strony to bardzo duży teren, gdzie może spokojnie wykonywać ćwiczenia na odległość 50-60 m, co jest bardzo ważne. Do ćwiczenia tropienia szukamy rozległego terenu mało uczęszczanego przez ludzi, zatem są to łąki, czy zaorane pola, oziminy. I to trenujemy średnio 3 razy w tygodniu po około 3 godziny. Do tego dochodzą treningi na posłuszeństwo i obronę. Często biorę oba psy na jeden trening, bo mają różne czasy oczekiwania na wejście na tor, więc kiedy Alamo czeka, ja mogę zająć się Rosé. Często z nami trenuje także kolega z Gdowa ze swoją suczką Kofi, która także ma wielkie sukcesy w IPG, również Mistrzostwo Polski w tropieniu. Właściwie to właśnie Kofi i Alamo są nierozłączną parą treningową od samego początku naszej przygody z psim sportem.

– W ilu zawodach Alamo już brał udział?

– W Mistrzostwach Polski dwa razy: w 2020 roku i w 2021. Oczywiście zdawał też egzaminy, ale to nie to samo. W tym roku robił trudniejszą kategorię FPr2 i zdobył 96 punktów, co dało mu drugie miejsce. Różnica w stosunku do poprzedniego roku była taka, że ślad dla psa układała obca osoba, był on dłuższy i dłuższy był również czas oczekiwania na start.

– A w czym specjalizuje się Rosé?

– Jeśli chodzi o jej udziały w wystawach, to pandemia nieco pokrzyżowała nam plany. Przed pandemią brała udział w wystawach w kategoriach młodszych szczeniąt, później szczeniąt i bez problemu wygrywała, ale tam jest zawsze mniej psów, więc stosunkowo łatwej znaleźć się w czołówce. W kolejnej kategorii – juniora pandemia nas pokonała, tzn. wystaw było niewiele i do championatu zabrakło nam wygrania tylko jednej. W tym roku Rosé zwyciężyła na dwóch wystawach w klasie otwartej: karkonoskiej – o randze międzynarodowej i rzeszowskiej – o randze krajowej. Aby zdobyć czempionat Polski musi wygrać jeszcze jedną wystawę rangi krajowej, jednak między pierwszą wygraną a trzecią wystawą powinno minąć minimum 6 miesięcy. A więc nasz kolejny start będzie możliwy dopiero pod koniec stycznia 2022.

 Na samym ringu wystawowym wygląda to tak, że najpierw psy biegają po kole, gdzie sędziowie oceniają przede wszystkim wygląd, sierść, budowę ciała, uzębienie itp. Nie liczy się tu bardzo zachowanie, choć oczywiście psy muszą być socjalizowane, ponieważ sędziowie podchodzą do nich, zaglądają do pysków, dotykają sprawdzając jak są zbudowane, zatem zwierzę nie może być agresywne. W kolejnej konkurencji psy są oceniane w czasie biegu, kiedy sędzia patrzy na nie z przodu i z tyłu w linii prostej i później jest chyba najtrudniejszy moment, kiedy muszą wytrwać bez ruchu w pozycji wystawowej, a w tym czasie sędziowie je oglądają. Oprócz wystaw Rosé w tym roku zdała również trzy egzaminy z posłuszeństwa – wszystkie z najwyższymi notami.

– Co sprawia radość Waszym psom?

– Myślę, że lubią nasze treningi. Patrząc w kategoriach nagród uwielbiają zabawy piłką na sznurku. Jest to dla nich chyba największa nagroda. Pewnie dlatego jest taka wyjątkowa, bo w domu tego nie ma, w domu bawią się głównie maskotkami i zabawkami m.in. z piszczałkami, natomiast piłeczki zarezerwowane są na treningi i do zabawy na zewnątrz. Kiedy ćwiczymy posłuszeństwo, bardzo fajnie sprawdzają się smakołyki, tak zwane smaki dla psów. I to co lubią nasze psy, to towarzystwo. Zdecydowanie nie lubią zostawać same w domu, choć bardzo rzadko tak się zdarza, ponieważ mieszkamy z teściem, więc nawet jeżeli my z żoną wychodzimy do pracy, tata dotrzymuje im towarzystwa, a one jemu. Są zdecydowanie psami rodzinnymi. W ich oczach widać smutek, kiedy wychodzimy i niesłychaną radość, kiedy wracamy. To najlepsza chwila dnia. Psy mają wówczas istny atak szaleństwa, to nieposkromiona radość, a ogonami tak machają, jakby miały im zaraz odlecieć. To nie do opisania, jak pies potrafi się cieszyć na twój widok. 

– Jakie ma Pan i Pana psy plany na najbliższą przyszłość?

– Z Alamo mamy w planach egzamin IGP2. Jest bardzo trudny, ale wierzę w mojego psa, wiem że się uda. Wtedy byłby jedynym białym owczarkiem szwajcarskim w Polsce, który miałby ten poziom. Oczywiście zakładam też starty w tropieniu w wyższych kategoriach. Mam również nadzieję na start w kolejnych mistrzostwach Polski w tropieniu. Z Rosé chcemy zrobić ostatnią wystawę, aby postarać się o zdobycie czempionatu Polski i z nią również chciałbym wystartować w tropieniu FPr1. Zaczęliśmy też z Rosé robić czempionat słowacki. Na razie mamy jedną wystawę i fajnie byłoby to kontynuować. Jeśli zdobyłaby te czempionaty, to myślę, że będzie to odpowiedni moment na założenie profesjonalnej nastawionej na wysoką jakość hodowli białego owczarka szwajcarskiego. 

– A jak spędzacie wakacje, wyjeżdżacie z psami?

– Oczywiście! Kiedyś z żoną dużo podróżowaliśmy, m.in. samolotami. Teraz tak wybieramy cel podróży, aby można było jechać z psami, oczywiście autem, i aby było dla wszystkich ciekawie. I dla nas, i dla psów.

Rozmawiała: Iwona Warchał