AGNIESZKA LECH z Niewiarowa poznała już prawie wszystkie tajemnice szydełkowania, którym pasjonuje się od kilku lat. Szczęśliwa żona i mama trójki dzieci zawsze znajduje czas, by usiąść z szydełkiem w ręku i tworzyć małe dzieła sztuki. Ostatnio – związane ze świętami Bożego Narodzenia.
– Jakie dekoracje znajdą się w Pani domu w nadchodzące święta?
– Świąteczny czas jest dla mnie wyjątkowy – to wtedy zaczynają się pojawiać pomysły na nowe dekoracje. Moje ozdoby są proste, bo takie lubię, do ich zrobienia wystarczą podstawy znajomości szydełkowania, wiedza jak się robi słupek, półsłupek, magiczne kółko, oczko ścisłe. Na święta robię głównie szydełkowe anioły i gwiazdki. Anioły ozdabiam małym sercem, gwiazdki natomiast krochmalę, rozciągam i suszę, żeby zyskały odpowiedni kształt. Są też ozdoby świąteczne, na przykład serduszka, laski, gwiazdki a także skrzydła anielskie, ptaszki i domki. Moje świece otrzymują włóczkowe osłonki ozdobione drewnianymi gwiazdkami, a donice stoją w osłonach ze sznurka. Także włóczkowe wianki są nietypowe, delikatnie ozdobione naturalnymi dodatkami. Powstają też makramowe aniołki ze sznurka, nie tylko o złotych włosach, ale także sercu.
– Takie własnoręcznie wykonane ozdoby dają zapewne dużo satysfakcji?
– Oczywiście. Początkowo robiłam je dla siebie i rodziny, teraz jest ich na tyle dużo, że obdarowuję nimi znajomych. Bardzo mi miło, kiedy moje prace są doceniane i zdobią nie tylko mój dom i choinkę. Czasami wykonuję haftowane obrazki, robię na drutach, ale głównie to szydełkiem robię podkładki, serwetki, koszyczki, a nawet torebki i plecaki, które cieszą się ostatnio dużą popularnością wśród znajomych. Wykonuję je używając grubych bawełnianych sznurków i przędzy. Prace z tego materiału są praktyczne, a ich wykonanie stosunkowo szybkie.
– Jak zaczęła się Pani szydełkowa przygoda?
– Zawsze podobały mi się rzeczy ręcznie wykonane, takie z duszą, dlatego postanowiłam sama je zrobić… 5 lat temu, tuż przed walentynkami, wykonałam z włóczki pierwsze czerwone serce. Towarzyszy mi do dziś, razem z kolejnymi sercami wisząc na gałązce. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że kiedyś będę szydełkować w każdej wolnej chwili. Wszędzie, gdzie byłam wykonałam jakieś małe serduszko… W zależności od miejsca różniły się tylko kolorami, na przykład znad morza przyjechało ze mną serce niebieskie. Uwielbiam to, że szydełkować mogę w zasadzie wszędzie. Zestaw szydełek i włóczek właściwie zawsze mam ze sobą, mogę go użyć nawet w samochodzie, gdy jestem pasażerem, na zakupach, na ławce w parku czy na plaży.
– Jest Pani samoukiem?
– Tak. Uczyłam się głównie z filmów instruktażowych na youtube. Kiedy już poznałam podstawy szydełkowania, nauczyłam się czytać schematy, poznałam rodzaje włóczek i szydełek. Często najpierw coś wydziergałam, by potem to spruć i zrobić na nowo. Aż w końcu wyszły pierwsze czapki – zwierzątka dla moich dzieci, pantofle-autka, maskotki, koszyczki, pufy i dywaniki. Lubię szydełkować grubymi bawełnianymi włóczkami i sznurkami. Moja metoda nie jest skomplikowana, bo preferuję minimalistyczne rzeczy. Inspirację czerpię z blogów, Internetu czy Pinterestu, ale bywa też, że kolejne pomysły pojawiają się przy kawie ze znajomymi.
– Czy szydełkowanie jest czasochłonne?
– Na początku tak, ale z czasem robi się to coraz sprawniej. Przykładowo wykonanie kompletu koszyczków zajmuje mi jeden wieczór, Zużywam na nie 200 m przędzy, robiąc około 2000 półsłupków. Kiedy tylko znajduję chwilę, sięgam po szydełko i motek włóczki. Bardzo mnie to uspokaja, to taki mój czas, po całym dniu pracy i obowiązków domowych, gdy siadam z kubkiem herbaty, zazwyczaj około godziny 21, na rogu mojej kanapy, włączam lampkę, włóczki już na mnie czekają, więc działam. Zazwyczaj spędzam w ten sposób co najmniej godzinę dziennie.
– Co można zrobić na szydełku?
– Wiele rzeczy potrzebnych do domu – np. podkładki, serwetki a nawet myjki do naczyń. W zasadzie ogranicza nas tylko wyobraźnia. Polecam wszystkim spróbować szydełkowania. Początki bywają różne, czasem trudne, ale kiedy już nauczy się trzymać w ręku szydełko i włóczkę, kiedy wykona się pierwsze ściegi, gdy zauważymy, że z motka włóczki coś nam powstaje, coś tworzymy, to uczucie napawa naprawdę radością i chce się tworzyć jeszcze więcej i więcej. Nie musi się mieć jakichś szczególnych umiejętności. Potrzebne są dwie ręce, szydełko i motek sznurka czy włóczki.
– Zużywa Pani pewnie całe kilometry włóczki…
– Tak, ale ponieważ wszyscy wiedzą o mojej pasji, nigdy mi jej nie brakuje. Dostaję ją na różne okazje od moich dzieci, męża, znajomych. Oni wiedzą, że to dla mnie najlepszy prezent. Sama też często wracam z zakupów z jakimś nowym motkiem. Dzieci pomagają mi jak umieją, doradzają, jakich użyć kolorów, jaki będzie się podobał np. babci Marii, a potem pakują ze mną te włóczkowe prezenty. Są nietypowe, bo takich nie kupimy w sklepie. Bardzo się cieszę, gdy słyszę o nich dobre słowa, bo to znaczy, że się podobają, szczególnie w okresie świątecznym. Mam nadzieję, że kiedyś zrealizuje się moje marzenie o małym urokliwym sklepiku z rękodziełem, gdzie przy kominku będą się odbywały warsztaty szydełkowe.
Rozmawiała: Maria Jelonek-Bankowicz