On z Bratucic. Ona z Woli Zręczyckiej. To w Pierzchowie zrealizowali swe nauczycielskie pasje. BRONISŁAW GAWŁOWICZ pełnił funkcję dyrektora Szkoły Podstawowej im. Generała Jana Henryka Dąbrowskiego w latach 1950-1984, HELENA WOJTAS od roku 1984 do 1999.
Wychowali wiele pokoleń, a przy okazji sławili postać patrona szkoły. Działali dla lokalnej społeczności i tradycji Mazurka Dąbrowskiego. To postawili sobie za cel życiowy. Wypełnili go w 100 procentach, a może i więcej. Zmarli oboje w roku 2020. W czerwcu odbył się pogrzeb 96-letniego Bronisława Gawłowicza, w listopadzie – 82-letniej Heleny Wojtas. Jako dowód wdzięczności za wieloletnie pełnienie funkcji, 13 czerwca 2023 r. odsłonięto tablice im poświęcone. Doceniono, że Pierzchów, gdzie swego czasu zamieszkali, stał się ich nową małą ojczyzną, dla której zrobili zdecydowanie więcej, niż wymagano od nich jako dyrektorów.
Bronisław Gawłowicz urodził się w rodzinie nauczycielskiej (ponad 30 nauczycieli), sam także uczył przez 38 lat. – Bratucice to miejsce mojego urodzenia. (…) Druga moja mała ojczyzna to Pierzchów – napisał we wstępie publikacji „Moje wspomnienia z trzech okresów historycznych” Bronisław Gawłowicz. I faktycznie ta mała wioska stała się najbliższą sercu. W czasie, gdy od 20 lat jego brat Stanisław był już dyrektorem (kierownikiem) w Pierzchowie (w latach 1928-1950), jego mianowano na kierownika szkoły w… Książnicach. Zamieniono jednak dyrektorstwa szkół, by ułatwić najstarszej córce Stanisława dostanie się autobusem do szkoły średniej w Bochni. I tak przybył do Pierzchowa dokładnie 1 sierpnia 1950 r. Przyjechali z Marią (żoną, też nauczycielką) furmanką… „I tu zaczęła się nasza działalność pedagogiczna, społeczna i kulturalno-oświatowa”.
Początki nie były łatwe. Uczyli w małej, drewnianej szkółce z 1891 r., z dzwonkiem na dachu wzywającym na lekcje. W jednej izbie lekcyjnej 8 na 6 metrów, a potem także w drugiej, wynajmowanej u okolicznego gospodarza. Sami mieszkali w dwóch małych pokojach i kuchni. Trudne warunki pracy nie przeszkadzały im jednak w nauczaniu. Podobnie zresztą jak księdzu Karolowi Wojtyle, który uczył tu w roku szkolnym 1948-1949. Dzięki usilnym staraniom Bronisława Gawłowicza, w grudniu 1962 r. oddano do użytku nowy obiekt wybudowany w ramach akcji 1000 szkół na 1000-lecie państwa. – Tato zawsze podkreślał, że szkołę wybudowano przy dużym zaangażowaniu mieszkańców Pierzchowa, którzy w czynie społecznym przywieźli cegłę z Łężkowic oraz pomogli przy budowie, podobnie jak jednostka wojskowa imienia Dąbrowskiego z Częstochowy – wspomina córka, pani Wiesława Fąfara. Zabiegał, by nowej szkole nadano właśnie imię generała Dąbrowskiego. Gawłowiczowie nie tylko uczyli. Obok szkoły założyli działkę, a na niej szkółkę drzewek owocowych, prowadzili doświadczenia, a wynikami dzielili się na zebraniach wiejskich. Dyrektor był też przez 23 lata radnym Gromadzkiej Rady Narodowej w Niegowici, a później w Książnicach. Wspólnie z żoną zorganizował amatorskie kółko teatralne, jesienią i zimą zapraszał na sztuki teatralne. – Mamusia z kolei prowadziła dla gospodyń kursy pieczenia i gotowania oraz prowadzenia gospodarstw domowych. Dzień obojga zaczynał się i kończył tematami szkolnymi. Dzięki zaangażowaniu taty zagospodarowano teren wokół szkoły i pomnika oraz wykonano część drogi asfaltowej przez wieś – dodaje pani Wiesia.
Wszystko skrupulatnie dokumentował w „Kronice szkoły”. Gdy przyszedł czas na odejście na emeryturę, pisał: – Zarówno przybycie do Pierzchowa, jak i odejście na emeryturę było bardzo przyjemne i uroczyste. Nie brakowało również wspomnień, które wynikały z 34 lat wspaniałej współpracy szkoły z mieszkańcami Pierzchowa, Niewiarowa i Nieznanowic. W dniu odejścia na emeryturę nawzajem dziękowaliśmy sobie za miłą współpracę i wspólne wysiłki czynione na rzecz rozwoju tutejszego środowiska”. Potem bywał w szkole wielokrotnie. W Dniu Nauczyciela w 2014 roku dał się zapamiętać jako „niezwykła skarbnica wiedzy o zwyczajach tego regionu, ludziach i ich historiach” – wspomina obecna dyrektor szkoły Grażyna Pogorzelczyk–Kluska.
Zlot Turystów Pieszych z województwa krakowskiego, zorganizowany w 175. rocznicę powstania „Mazurka Dąbrowskiego”, odbył się w październiku 1972 r. przy pomniku z udziałem pana Gawłowicza. Kolejne wielkie wydarzenia organizowała już jego następczyni – Helena Wojtas.
Wielkie spotkanie odbyło się 18 października 1986 r. z okazji 60. rocznicy uznania „Pieśni Legionów Polski we Włoszech” – „Mazurka Dąbrowskiego” za hymn narodowy. Podobna uroczystość miała miejsce 5 lat później. 4 czerwca 1989 r. pod pomnik zawitał biskup krakowski z banderią konną i motocyklistami. W 1992 r. przekazano i poświęcono szkolny sztandar z wizerunkiem patrona – gen. J. H. Dąbrowskiego. 12 sierpnia 1993 r., z udziałem 200 osób, odbyła się ogólnopolska sesja naukowa przygotowująca do obchodów 200-lecia urodzin generała. W czerwcu 1996 r. poświęcono kamień węgielny pod budowę kopca, a jesienią tegoż roku dyrektor Helena Wojtas oprowadziła ówczesnego Marszałka Senatu Adama Struzika po szkole i okolicy. Nie tylko jego zresztą. Ilość grup dzieci, młodzieży i dorosłych, którym ukazywała Izbę Pamięci, pomnik i kopiec była doprawdy imponująca.
Godne podziwu było też jej zaangażowanie w kultywowanie tradycji Mazurka Dąbrowskiego. W jego tle narodziła się jej niezwykła przyjaźń z pułkownikiem kawalerii Włodzimierzem Wową-Brodeckim – „pierwszym ułanem Rzeczypospolitej”, który konno dojechał na Monte Cassino i wielu miejsc pamięci narodowej. – Na początku czerwca 1997 roku zostałem zaproszony przez słynnego naukowca światowej sławy pana profesora dr hab. zimierza Bielenina na spotkanie. Pan Profesor zaproponował mi udział w uroczystościach odsłonięcia kopca gen. Jana Henryka Dąbrowskiego w Pierzchowie. Przypadł mi w udziale wielki zaszczyt złożyć przywiezioną ziemię z pól bitewnych Monte Cassino i Normandii. Bardzo byłem wzruszony, maszerując w mundurze kawalerzysty za żołnierzem niosącym w łusce armatniej ziemię, którą wsypałem do kopca. Chwilę później urocza dama składa mi gratulacje dziękując za przyjęcie zaproszenie i osobisty udział w uroczystości. Trochę zaskoczony, a jednocześnie oczarowany piękną polszczyzną i cudowną szermierką żywego słowa, potokiem komplementów – salutując dziękowałem za tak piękne słowa, próbując również zrewanżować się formalnymi zwrotami. Po przedstawieniu okazało się, że ta urocza pani to Helena Wojtas… W tym momencie podchodzi do nas profesor Bielenin – bardzo się cieszę, że nie muszę państwa przedstawiać. Mam nadzieję, że pan Wowa-Brodecki zostanie członkiem Małopolskiego Oddziału Stowarzyszenia Miłośników Tradycji Mazurka Dąbrowskiego w Krakowie. Tak zaczęła się moja przyjaźń z panią Heleną Wojtas. Byłem zapraszany do szkoły, poznałem pedagogów i uroczą młodzież – wspomina Wowa-Brodecki. Przez lata wspólnie przygotowywali wydarzenia upamiętniające rocznice związane z postacią bohatera narodowego, dużo rozmawiali. – Pani Helena miała zawsze otwarte drzwi swojego mieszkania przy szkole. Na gości czekał pyszny sernik. Myśli moje biegną do każdej chwili spędzonej wspólnie, a w dali kopiec, pomnik gen. Dąbrowskiego, a w uszach słychać tętent ułańskich koni i Mazurek Dąbrowskiego – dodaje Wowa.
Jako otwartą na drugiego człowieka zapamiętali ją też nauczyciele. – Ciepła, radosna i pełna pasji. Była osobą niezwykle życzliwą i troskliwą, a wspomnienia o niej na zawsze pozostaną dla mnie cenne. Jej mądrość, dobroć i poświęcenie wobec innych były bezcenne i niepowtarzalne. Zawsze była gotowa pomóc, wesprzeć, czy po prostu wysłuchać. To, w jaki sposób opowiadała o historii kopca, pomnika i szkoły podstawowej w Pierzchowie czy o generale Dąbrowskim było pouczające, pełne zaangażowania i wewnętrznego przejęcia. Jej entuzjazm i zamiłowanie były zaraźliwe. Sprawiały, że każdy słuchał jej z zainteresowaniem. Dzięki niej nie tylko moje życie, ale z pewnością życie dziesiątek innych ludzi, stało się barwniejsze i bardziej wartościowe. Zawsze będę wdzięczna za to, że mogłam ją poznać i mieć ją w swoim życiu – wspomina Maria Bęben. Równie ciepło wyraża się inna nauczycielka – Dorota Bobowska-Szostak, która nie tylko pracowała z panią Wojtas, ale także mieszkała w mieszkaniu służbowym przy szkole. – Była osobą życzliwą i bardzo oddaną sprawom szkoły i środowiska. Żyła nimi nie tylko w pracy, ale także poza nią. Pani Helena dała się poznać jako osoba bardzo gościnna, chętnie podejmowała nauczycieli w swoim mieszkaniu, przygotowując pyszne jedzenie. Kiedy była już na emeryturze, zapraszała nas zwłaszcza wtedy, kiedy mieliśmy dodatkowe obowiązki, rady pedagogiczne czy zebrania z rodzicami. Na śledzika. I nie tylko. Śledziki jednak, stały się naszym ulubionym przysmakiem! Przepis na nie mam do dzisiaj, napisany przez nią własnoręcznie i jest dla mnie pamiątką. Zawsze, kiedy po niego sięgam, wracam pamięcią do tamtych chwil i otaczam panią Helenę modlitwą i ciepłym wspomnieniem – zapewnia pani Dorota.
– Była przede wszystkim bardzo dobrym człowiekiem, nauczycielem oraz dyrektorem. Umiała czekać na drugiego człowieka. Pierzchów stał się jej domem, do którego tęskniła do samego końca – mówi Lucyna Samek. – Cały swój czas poświęciła rozsławianiu Pierzchowa oraz patrona szkoły. Robiła to z wielką pasją. Janusz Rząca wspomina: – Przed każdą uroczystością przy kopcu dbała o najdrobniejszy szczegół: o to, aby Wowa-Brodecki przyprowadził ułanów; o to, żeby Lucynka przygotowała program artystyczny; o to, aby sołtys Józek doprawił grochówkę generalską, a Koło Gospodyń Wiejskich – żeby nam zaśpiewało… I najważniejsze, aby opasać kopiec biało czerwoną i odśpiewać Mazurka Dąbrowskiego, który brzmi tutaj wyjątkowo!
Będąca dyrektorem szkoły od 2015 r. Grażyna Pogorzelczyk-Kluska tak zapamiętała pierwsze spotkanie. – Któregoś dnia, w wakacje poprzedzające pierwszy rok mojej pracy, zauważyłam drobną, starszą panią zmierzającą do pokoju, w którym pracowałam. Na przywitanie uścisnęła mi dłoń i mocno mnie przytuliła. Od tamtej pory często widywałyśmy się i często rozmawiałyśmy. Pani Helena na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako serdeczna i dobra osoba.
Helena Wojtas urodziła się w Woli Zręczyckiej. Ukończyła liceum w Gdowie, potem Studium Nauczycielskie w Bochni, polonistykę w krakowskiej WSP. Pracowała najpierw w Jabłonce, potem wyjechała z mamą do Kożuchowa koło Zielonej Góry, wróciła do Niegowici, gdzie pracowała około 25 lat jako polonistka. Od 1 września 1984 r. do 1998 r. dyrektor szkoły w Pierzchowie.
Gdy odsłaniano kopiec w 1997 r. nieśmiało wspominała, że Dąbrowski był wysportowany, jeździł konno. Już wtedy sugerowała dobudowanie do szkoły sali gimnastycznej. Tak też zrobiono, a z czasem ze szkołą połączono budynek przewiązką. Łącznik poświęcono w tym samym dniu, co tablice pamiątkowe, czyli 13 czerwca 2023 r. Przecięto wstęgę, wysłuchano programu artystycznego przygotowanego przez młodzież, wspomnień Wowy-Brodeckiego. Wśród podziękowań nie brakowało ciepłych słów do lokalnej społeczności i władz gminy. „Dziękuje w imieniu własnym i rodziny wszystkim mieszkańcom wsi Pierzchów, w której mój ojciec przeżył 70 lat. Dziękuję całej społeczności za szacunek, jakim go darzyli i za tak piękne i wymowne upamiętnienie. Jestem bardzo wdzięczna i dziękuję inicjatorom tej myśli o upamiętnieniu dyrektora Gawłowicza, czyli mieszkańcom wsi Pierzchów, na czele z sołtysem Józefem Kostuchem, dyrektor tutejszej szkoły pani Grażynie Pogorzelczyk-Klusce oraz panu Włodzimierzowi Wowie-Brodeckiemu. Na ręce wójta Zbigniewa Wojasa, składam podziękowania gminie Gdów za ufundowanie tablic. Serdecznie dziękuję organizatorom uroczystości: pani dyrektor, gronu pedagogicznemu i całej społeczności szkolnej. Dziękuję wszystkim przybyłym, którzy uświetnili swoją obecnością tą uroczystość” – powiedziała Wiesława Fąfara, córka Bronisława Gawłowicza.
Życie obojga dyrektorów dowodzi, jak ważni dla lokalnego społeczeństwa są nauczyciele i dyrektorzy. Jak mawiał Gawłowicz: „Jest to bardzo ważny i piękny zawód, bez którego żaden inny zawód nie może się obejść. (…) Odchodząc na emeryturę po długich latach pracy zostawiliśmy w środowiskach widoczne owoce naszej pracy zawodowej i społecznej, wypracowane razem ze społeczeństwem tych środowisk… Należy prowokować do myślenia, trzeba umieć (chcieć) dzielić się wiarą i doświadczeniem”.
Maria Jelonek – Bankowicz
(urodzona w roku, w którym Helena Wojtas rozpoczęła prowadzenie szkoły w Pierzchowie. Świadectwo jej ukończenia odebrała z rąk pani dyrektor, gdy przechodziła już ona na emeryturę)