Pod szmaragdowym sztandarem

Niegowić Zieloni to jedna z najstarszych drużyn w gminie Gdów. Dziś widok 100 zawodników trenujących w różnych kategoriach wiekowych daje mnóstwo satysfakcji i radości.

Michał Kowalski, 46-letni zawodowy strażak wielickiej PSP, mieszka od urodzenia w Gdowie. To działacz klubowy, społecznik, członek zarządu Podokręgu Piłki Nożnej w Wieliczce, wielki sympatyk piłki nożnej, choć w rodzinie za nią nie przepadali. Jest wiceprezesem i trenerem LKS Zieloni Niegowić. Uważa, że wspaniała przygoda z piłką nożną pomaga zwalczyć obciążenia związane z pracą zawodową. Działalność w klubie to też coś więcej. Pan Michał marzy, by ponownie pokonać przeciwnika 32:0, co kiedyś udało się trampkarzom. Są i problemy. Wprawdzie z niszczącymi boisko kretami już dawno sobie poradzono, ale tematem numer jeden jest zalegająca woda oraz leciwe zaplecze socjalne. Gdy pada, to kluby przyjeżdżają tu na mecz na darmo. Tymczasem, na boisku i wokół niego, wiele się dzieje. W ciągu lat udało się zrobić dużo, ale planów niegowickiemu klubowi sportowemu nie brakuje.

Chcę próbować w Niegowici nowych rzeczy, bo ta miejscowość mnie urzekła. Dziś klub jest nie do poznania, w porównaniu do tego sprzed lat. Nasz ośrodek szkoleniowy jest co prawda mały i skromny, ale rozwiązujemy problemy na tyle, na ile nas stać. Pojawiają się więc mniejsze i większe powody do radości, nie tylko sportowe. Jak się coś wdroży w małym klubie i to się udaje, a dodatkowo ktoś czerpie z tego inspirację, to cieszy – mówi trener Kowalski.

Ma szczęście, bo trenuje w klubie z bogatą historią, ale o niej najpełniej opowiada Wacław Bułat. Dużo wie, a barwne historie ilustruje archiwalnymi zdjęciami.

– Dłużej od nas gra tylko Gdovia, która w ubiegłym roku świętowała 100-lecie powstania – rozpoczyna opowieść pan Bułat, wymieniając skrupulatnie i z pasją kolejne etapy z działalności Zielonych. – Niegowicki klub oficjalnie założono w roku 1950, choć śp. Tadeusz Feliks wspominał, że pierwszy mecz rozegrali latem 1948 r. z Hufcem Służby Polsce w Siedlcu. W tym meczu padł wynik 1:1. Bramkę zdobył Stanisław Feliks – najbardziej znany zawodnik, który przez kilka lat grał w Cracovii, był też powoływany do reprezentacji Polski juniorów. „Zieloni” przez ponad 30 lat grali na szczeblu „C” klasy. Przełom, którym był awans do „B” – klasy, nastąpił w sezonie 1981/82. W tym czasie założono drużynę juniorów, którzy wygrali ligę i w pierwszym dwumeczu baraży pokonali Czarnochowice. W drugim pojedynku baraży wygrali z zespołem Raby Dobczyce, tym samym awansując do ligi wojewódzkiej. Byli rewelacją rozgrywek, wygrywając mecz z wyżej notowanymi drużynami z Krakowa. Duża część zawodników jeszcze w wieku juniora przeszła do zespołu seniorów. To był dobry okres dla klubu. Zatrudniono trenera Mariana Ruska (byłego zawodnika Prokocimia i Bukowna). W tym czasie „Zieloni” dwukrotnie byli bliscy awansu do „A” klasy. Pierwsza lokalizacja boiska to miejsce aktualnego Ośrodka Zdrowia. Druga – pola na Dąbrowach obok skupu żywca. Trzecia – boisko kolo stawu w stronę Liplasu. Aktualnie gramy po drugiej stronie drogi w okolicy stawu przy zabudowaniach dworskich. Przez krótki okres było również wynajmowane boisko w Wiatowicach. Pierwszym prezesem klubu był Adam Feliks. Kolejnymi: Tadeusz Dudzik, Andrzej Wyporek, a obecnie Mieczysław Jelonek – podsumowuje pan Bułat.

W ciągu lat udało się wiele osiągnąć

Historycznym sukcesem klubu było założenie w 2017 r. pierwszej w gminie drużyny żeńskiej. Nie przetrwała ona niestety próby czasu. Nadal prowadzimy jednak nabór do drużyn młodzieżowych. Zapraszamy nie tylko chłopców, ale i dziewczynki od 5 roku życia – podkreśla trener Michał Kowalski, który podjął się szkolenia zawodników w styczniu 2014 r. – Obecni seniorzy to w głównej mierze wychowankowie naszej juniorskiej drużyny, co cieszy. Ciekawostką jest to, że między zawodnikiem najstarszym i najmłodszym jest 21 lat różnicy. Kadra w drużynie seniorskiej jest odmłodzona, a to przyciąga nie tylko kibiców, ale i kibicki. Szczególnie młode pokolenie, choć nie tylko, obserwuje naszą działalność na profilach na Facebooku: LKS Niegowić Zieloni i Niegowić Zieloni – szkółka piłkarska The greens. Najbardziej cieszą sukcesy młodzieżowej szkółki. Z początkiem lutego tego roku nasz zawodnik Konrad Jelonek został najlepszym zawodnikiem turnieju w kategorii trampkarz. To bardzo motywuje. Sukcesem sportowym było założenie w 2023 r. drużyny juniora młodszego, który występował w lidze wielickiej. Był też awans trampkarzy do pierwszej ligi myślenicko-wielickiej. Ponadto nasi juniorzy starsi w 2022 r. awansowali do nowo utworzonej extra ligi juniora, która swoim zasięgiem obejmowała 4 okręgi w Turnieju Małopolska Cup. Nasz klub wygrał w rejonie i reprezentował region na turnieju głównym. Wymiernym sukcesem w piłce seniorskiej był pierwszy w historii klubu awans do A klasy PPN Wieliczka w sezonie 2016/2017. Graliśmy tam z przez 5 lat.

Grają, bo lubią!

Gramy samymi swoimi zawodnikami, których doceniamy, jak tylko możemy – podkreśla Kowalski, dodając, że specyfika małego ośrodka i często nauka młodzieży na dwie zmiany w szkołach powoduje, że łatwiej jest dotrzeć na treningi na przykład do Bochni, Wieliczki. – Starsi, po założeniu rodziny, mają już mniej czasu na piłkę. Pozyskanie zawodnika, który na wstępie ma oczekiwania finansowe na niskim, amatorskim poziomie jest problematyczne. Nie krytykuję tych praktyk, jednak moim zdaniem, nie tak to powinno wyglądać – dostrzega pan Michał. – Nie zawsze było łatwo, a czasem porażki spędzały nam sen z powiek. Trafiają się poważne kontuzje zawodników, a nie chcieliśmy ściągać nowych chłopaków za pieniądze, bo cele mamy ustawione inaczej. Pamiętam, że był taki czas, że przez 498 dni nie wygraliśmy meczu. Podjęto trudną decyzję o wymianie kadry. Chłopcy się nie zrazili, bo pomogli nam nasi już doświadczeni zawodnicy, którym za to dziękuję. Po 4 remisach w roku w końcu spadliśmy z A klasy. Mam jednak nadzieję, że konieczna wymiana zawodników będzie okraszona sukcesem. Teraz klub zajmuje drugie miejsce w wielickiej B klasie ze stratą 3 punktów do lidera. Awansują dwie drużyny, zatem w tym sezonie rozgrywkowym liczymy się w walce o awans do A klasy. Ostatnio historycznie wygraliśmy z Nadwiślanką Nowe Brzesko, co nam się nie udało za mojej obecności w klubie. Takie mecze zapadają w pamięć na długie lata nie tylko zawodnikom, ale również sympatykom naszego klubu. Zwycięstwa motywują, gdy jednak przegrywamy – to tej motywacji potrzeba dużo więcej. To wyzwanie, by swój wolny czas, często niedzielne popołudnia, poświęcać właśnie na piłkę. Zawsze, jeżeli ktoś będzie chciał po prostu zagrać, będzie mógł przyjść do nas, do Niegowici. Tu czeka go wspaniała przygoda na boisku, które na szczęście coraz mniej przypomina to sprzed kilkudziesięciu lat – nie kryje zadowolenia pan Michał.

Atmosferę tworzą sympatycy klubu

– Warunki na boisku i na zapleczu od zawsze były skromne. Teraz jest zdecydowanie lepiej. Po latach udało się zakupić traktorek – kosiarkę do trawy. Nie zobaczymy już dziś pokosów z trawy na płycie boiska po kosiarce rotacyjnej. Udało się to dzięki środkom z budżetu gminy Gdów i dochodu z zabawy andrzejkowej – docenia prezes Kowalski, wymieniając kolejne małe i wielkie rzeczy sfinansowane z gminnej kasy. – Wielką radość sprawiło wszystkim doprowadzenie w 2015 r., na boisko wody bieżącej, a potem oświetlenie, zakup trybun, odremontowanie leciwych i wysłużonych kontenerów socjalnych i wreszcie budowa łazienek. Potrzeby zawsze były i wiązały się z funduszami. W Niegowici nie było drużyn młodzieżowych, a na to były dotacje. Założyliśmy więc drużyny młodzieżowe – wielkie wyzwanie. Pojawiło się większe dofinansowanie z gminy Gdów na upowszechnianie kultury fizycznej i sportu. Na szkolenia zawodników i trenerów pozyskujemy z kolei środki z programów Ministerstwa Sportu, PZU czy innych grantów. Cenne są także składki członkowskie i każde drobne gesty. Cieszyło pozyskanie z zaprzyjaźnionej Gdovii Gdów używanych boksów dla zawodników rezerwowych, by spełnić minimalne warunki licencyjne. Udało się je zainstalować dzięki pracy społecznej. Bo to ludzie pomagają rozwijać nasz klub i tworzyć dla niego lepsze warunki. W tym roku wydaliśmy po raz pierwszy kalendarze klubowe ze zdjęciami drużyn. Cieszyły się powodzeniem wśród kibiców i wsparły nasz budżet. Bywa, że w przerwie podczas treningów zawodnicy są częstowani pizzą i lodami. Te bezinteresowne gesty ze strony rodziców potwierdzają, że i oni życzą klubowi jak najlepiej. Dostrzegają, że lekcje wychowania fizycznego odbywają się nie tylko w szkole, ale także poza nią, na piłkarskich treningach na świeżym powietrzu, a czasami na wyjątkowych lekcjach… karate. Nietypowych, bo na boisku w Liplasie. Wielkim sukcesem całego klubu, ale i moim osobistym, jest przywrócenie do stanu użytkowania właśnie tego boiska. Obiekt pięknieje z każdym rokiem, zaczyna żyć, być wykorzystywany do tego, po co powstał przed laty. Jednym z tego przykładów jest organizacja już od kilkunastu lat meczu „kawalerowie – żonaci” wraz z piknikiem rodzinnym. Jego pomysłodawcami byli mieszkańcy: Jarosław Kasprzyk, Piotr Piwowar, Krzysztof Kasprzyk i Franciszek Pieprzyk. To taki powrót do tradycji. Dzisiejszy wizerunek boiska nie byłby możliwy, gdyby nie panowie Henryk Kaleta i Maciej Woźniak. Będziemy jako klub rozgrywać tam mecze ligowe. Wykonana na boisku w Niegowici kanalizacja wyłączyła je z użytkowania do czasu remontu płyty boiska. Jego remont jest dla nas kolejnym wyzwaniem. Czuję, że jeszcze rzadziej będę więc bywał w domu, a coraz częściej mówił żonie Ewie, że ma ode mnie wolne i może sobie spokojnie popracować beze mnie. Tak to już jest, gdy piłka nożna i chęć tworzenia na dobre zagoszczą w sercu faceta.

Trzeba chęci wielu osób, by klub przetrwał

– W ciągu ostatnich lat zniknęło kilkanaście gminnych klubów sportowych, co pokazuje, że nie jest łatwo i działaczom, i klubom. d, nie są najważniejsi, wskazują tylko kierunek, nakreślają wizję, bo dopiero wspólnie z zawodnikami tworzą DNA klubu, wspólnie odpowiadają za niego, za jego rozwój oraz postrzeganie w środowisku sportowym. Należy jednak pochwalić wszystkich z zarządu z skarbnikiem i kierownikiem pierwszej drużyny Leszkiem Augustynkiem na czele. Skosi boisko, dowiezie dzieci na mecze, gdy jest taka konieczność, ogarnie wszystko jak trzeba. Gdy mnie nie ma, zawsze można na niego liczyć. Piotr Kaleta – przyjaciel klubu, trener – prowadził żeńską drużynę, jak również jest współtwórcą naszej szkółki The Greens. Wspiera nas też pani Elżbieta Pieprzyk – sołtys Liplasu i drugi wiceprezes klubu. Jest też sekretarz zarządu, trener – Kamil Bułat. Jego intuicja, zmysł, rozumienie piłki nożnej motywuje, dodaje sił, dzięki niemu prowadzimy profesjonalne treningi dla naszych bramkarzy, a zawodnicy odbywają testy w klubach z wyższych lig np. w Garbarni Kraków. Nie mogę nie wspomnieć o naszym liderze – prezesie Mieczysławie Jelonku, który swoim zaangażowaniem i pracą społeczną bardzo mocno nam pomaga.

Zieloni mają wypróbowanych przyjaciół

– Zieloni to klub z ogromnymi tradycjami. Podczas dwudziestokilkuletniej pracy jako sołtys wsi miałem okazję zaobserwować zmiany idące w bardzo dobrym kierunku. Dzisiaj pracujący społecznie w klubie ludzie, koledzy, starają się, aby on działał coraz lepiej i przyczyniał się do rozwoju kulturowego dzieci i starszych, którzy mają tu zajęcia sportowe. Efekty widać – mówi Jan Kasprzyk, pełniący funkcję sołtysa Niegowici od 2002 r.

– Moim marzeniem jest powstanie w gminie muzeum szeroko pojętego sportu, z jego historią i perspektywami. Miejsca, w którym będzie można zobaczyć, jak zmieniały się przez lata na przykład stroje sportowe, sztandary, puchary i dyplomy. Warto też wygrane trofea zachować dla przyszłych pokoleń – zwierza się Michał Kowalski. – To ważne, by odtworzyć historię lokalnej piłki nożnej, lokalnego sportu i zaprosić do jej obejrzenia. – Skromny, piękny, kameralny obiekt w Niegowici łączy tradycję, historię z nowoczesnością. Działalność na rzecz klubu daje mi oczywiście olbrzymią satysfakcję. Pomysłów nie brakuje. Mam poczucie, że część siebie pozostawię w klubie. Nie wszystko przecież zabiorę ze sobą. Lubię zatem przebywać w tym środowisku, z moimi piłkarskimi przyjaciółmi, patrzeć na grających zawodników. Widać, że cieszy ich ten sport, a ja zauważam, jak ich zmienia. Z utęsknieniem wyglądam więc roku 2025, gdy klub obchodzić będzie 75-lecie. To będzie wielkie święto, a jednocześnie wyzwanie dla nas wszystkich – sympatyków zespołu spod szmaragdowego sztandaru.

Maria Jelonek – Bankowicz

Udostępnij: