Od redaktora

Lato. Ciepło, urlopowo, wakacyjnie, słonecznie (od czasu do czasu). Wyszliśmy z cienia covidu, ale wciąż jesteśmy w zasięgu mroku wojny i weszliśmy w strefę drożyzny. Jak zwykle o tej porze roku, grożą nam burze i wichry,  powodzie albo susze. Narzekają rolnicy, narzekają sadownicy, a potencjalni klienci martwią się, że wkrótce po owoce i jarzyny trzeba będzie przychodzić do sklepu z żyrantami…

Na przyszłe klęski wpływu nie mamy, ich skutki jesteśmy w stanie niwelować tylko na własnym podwórku i to w minimalnym zakresie, co nie znaczy, że z czystym sumieniem możemy usiąść i płakać.

 Na szczęście obok pełno jest ludzi, którzy starają się po prostu robić swoje. Jedni z niczego stworzyli fantastyczne kąpielisko i kompleks wypoczynkowy, drudzy na różne sposoby pomagają niepełnosprawnym, kolejni założyli rodzinny interes i „bawią się” szyciem i tworzeniem oryginalnych cacuszek, jeszcze inni – a raczej inne – strzygą psiaki. Tych pasjonuje sport, tamtych chóralne śpiewy albo gra na flecie. Gdów tak ma… Ci niepoprawni optymiści mieszkają i pracują koło nas, więc spróbujmy się od nich zarazić. Taka „choroba” wszystkim wyjdzie na zdrowie. 

Barbara Rotter-Stankiewicz