W dwa wrześniowe weekendy można się było poczuć w gminie Gdów jak na poligonie. Wszystko za sprawą wystaw, pokazów i spotkań zorganizowanych na Plaży Kuter Port Nieznanowice.
Ci, którzy przybyli na „I Małopolską Wystawę i Pokazy Militarne Kuter Port” mogli obejrzeć kilkadziesiąt pojazdów wojskowych, m.in. haubicę samobieżną 2S1 Goździk, opancerzony samochód rozpoznawczo-patrolowy BRDM 2, ciągnik artyleryjski ATS-59, kołowy transporter opancerzony OT-64 SKOT, radziecki trzyosiowy samochód ciężarowy URAL 375D, samochód specjalny dowodzenia i łączności STAR 266, czechosłowacką ciężarówkę wielozadaniową PRAGA V3S, czy Gama Goat, wojskowy pojazd terenowy z napędem na sześć kół.
Kilkoma z nich można było się przejechać na specjalnie wydzielonym, odpowiednio przygotowanym poligonie i na własnej skórze przekonać się, jak czuli się żołnierze, którzy kiedyś z tych pojazdów korzystali w warunkach bojowych. Odbywały się również pokazy jazdy dynamicznej, które można było obserwować z bezpiecznego miejsca. Zorganizowany został także symulowany atak rekonstruktorów – żołnierze z Pułku Ułanów Karpackich z moździerza zaatakowali haubicę Goździk. W ramach innych pokazów widzowie oglądali np. Tank Crash – pojazdy osobowe mierzyły się z pojazdami gąsienicowymi.
Duże zainteresowanie budziły ekspozycje m.in. kolekcji broni i mundurów. Pasjonaci i znawcy sztuki militarnej przyciągali wielu rozmówców. Można było postrzelać, przeżyć bitwę na kolory, a bardziej pokojowo nastawionych gości przyciągały stoiska odzieży, butów, ekwipunku, zabawek i gadżetów związanych głównie z wojskowym stylem.
Powodzeniem cieszyła się również kuchnia polowa serwująca bigos, grochówkę, mielone w kapuście czy żurek.
Złotówka z każdego sprzedanego biletu została przekazana na leczenie chorego Maksa, który szczególnie interesuje się militariami i wojskowością.
Małopolska Wystawa i Pokazy Militarne Kuter Port były pionierskim przedsięwzięciem. Pierwszym, ale nie ostatnim. – Chcemy proponować naszym gościom atrakcje i wydarzenia, które spowodują, że będą mieli stale nowe powody do odwiedzenia nas i powrotu w ten region – mówi Tomasz Łucek, dyrektor ds. rozwoju i marketingu. – Próbujemy stworzyć własne i dla nas charakterystyczne przedsięwzięcia, które z czasem staną się może czymś ważnym w regionie. Pomysł na „militarny wrzesień” jest sumą kilku czynników i zbiegów okoliczności – po pierwsze akceptacji ze strony właściciela, bez której nie ma mowy o evencie realizowanym z takim rozmachem. Po drugie i równie ważne, znajomości i świetnych relacji z przyjaciółmi z Garnizonu Górnośląskiego, którzy zdecydowali się do nas przyjechać ze swoimi pojazdami, a po trzecie pasji, chęci i szczypty odwagi całego zespołu, który się podjął realizacji tak dużego wyzwania.
Wójt Zbigniew Wojas, jako gospodarz gminy podkreśla, że nie tylko akceptuje pomysł Kuter Portu, ale z nim współpracuje, wiedząc, że to świetna promocja dla tych terenów. Prywatnie jest entuzjastą tego rodzaju imprez. – Na początku lat osiemdziesiątych byłem w wojsku przez 27 miesięcy, brałem udział w ćwiczeniach na poligonie, na którym używano sprzętu, jaki pokazywano w Nieznanowicach. Mam do niego sentyment… Zresztą stare wojskowe pojazdy zawsze mnie interesowały – właśnie sam remontuję od podstaw zabytkowego „gaza”.
Nieznanowicka impreza przypadła do gustu ludziom w różnym wieku.
– Pierwszy raz widziałam czołg, i to z bliska! I prawdziwych żołnierzy. Było ekstra, choć trochę się bałam, jak mieli strzelać, mówili, żeby szeroko otworzyć usta w czasie wystrzału. I można było strzelać do celu, ale tam poszli chyba sami chłopcy – to nie dla mnie. Najfajniejsze były pokazy jazdy dynamicznej. Po takim specjalnym torze, gdzie było dużo błota i ogromna kałuża z wodą, bardzo szybko jeździły te wielkie pojazdy. Najbardziej podobało mi się, jak wjeżdżały do wody. Potem niektórzy ludzie z publiczności jeździli nimi, ale już dużo wolniej. – opowiada dziesięcioletnia Magda. – I jeszcze na tej wystawie zbierali pieniążki dla chłopca, który jest ode mnie o 2 lata starszy i jest bardzo chory. Jak wrzuciliśmy banknoty do puszki, to mogłam wziąć sobie łuskę, taką prawdziwą. Kiedy rodzice powiedzieli, że jedziemy do Nieznanowic na wystawę militarną myślałam, że to tylko dla chłopaków, ale to nieprawda. Podobało się mi i mojej siostrze też.
Ewelina i Tadeusz, ratownicy z Kuter Portu uczestniczyli w pokazie udzielania pierwszej pomocy i zbierali datki w czasie kursu na patent sternika motorowodnego. – Wystawa przygotowana była bardzo profesjonalnie. Co najważniejsze, wszystkiego można było dotknąć, pojeździć na zabytkowych pojazdach wojskowych, porozmawiać z pasjonatami militariów. Do tego szczytny cel – zbiórka na leczenie dziecka. Cieszymy się, że sami mogliśmy pomóc – mówią.
(I.W, BRS)