Zapadł parafianom w serca jako dobry człowiek

Śp. ks. kan. Stanisław Bętkowski był proboszczem parafii pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Gdowie. Zmarł 28 lipca w wieku 68 lat, z których 37 spędził w służbie kapłańskiej. Zanim przed dziewięcioma laty trafił do Gdowa, był wikariuszem w Przeciszowie (1983-1985), Jaworznie-Jeleniu (1985-1988), Krakowie-Bieńczycach (1988-1993), Wieliczce (1993-1995), Krakowie-Nowym Prokocimiu (1995-2004) i proboszczem w Łączanach (2004-2011).

Nikt nie spodziewał się, że posługa ks. Stanisława w Gdowie skończy się tak szybko i tak nagle. Wprawdzie od kilku miesięcy wiadomo było, że choruje, ale nie sądzono, że sytuacja jest aż tak poważna. Nie wiedzieli o tym ani parafianie, ani nawet jego przyjaciele, bo swoim zwyczajem nie narzekał, nie skarżył się… Odszedł 28 lipca, a uroczystości pogrzebowe trwały kilka dni – najpierw żegnali go parafianie w kaplicy w Zagórzanach, potem modlono się i odprawiono mszę św. w gdowskim sanktuarium Narodzenia Najświętszej Marii Panny, a pogrzeb odbył się 4 sierpnia w rodzinnej wsi ks. Stanisława – Zakliczynie koło Myślenic.
Swojego proboszcza żegnały tłumy parafian, tysiące uczestniczyły też w uroczystościach dzięki ich transmisji w internecie. Ta obecność była najlepszym dowodem, jakim ks. Bętkowski był księdzem i jakim człowiekiem. Podczas uroczystości pogrzebowych mówił o nim i jego niełatwym życiu m.in. seminaryjny kolega i wieloletni przyjaciel – ks. dr Robert Nęcek. Podkreślał też jego oddanie modlitwie, odwagę, dyskrecję i hojność. Nie tylko on postrzegał ks. Stanisława w ten sposób.
„Uczciwy, ciepły człowiek. Wielka strata. Za szybko”; „Bardzo przykre, tak szybko odszedł, to był wspaniały człowiek, zawsze pogodny… Na zawsze w naszej pamięci”; „Wspaniały proboszcz. Wyrozumiały, cierpliwy i empatyczny człowiek! Pokój Jego duszy”. „Bardzo dobry proboszcz, człowiek, otwarty dla ludzi, niech spoczywa w pokoju” ; „Bardzo mądry i prawy człowiek, cudowny ksiądz o wielkim sercu i miłosierdziu, niech Pan wynagrodzi mu dobro na wiecznej radości w niebie” – takimi słowami żegnali swojego proboszcza parafianie. Ich wpisy z internetowych stron cytował w swoim wystąpieniu po mszy św. wójt gminy Zbigniew Wojas. Dziękował za wszystko, co ksiądz Stanisław uczynił dla gdowskiej wspólnoty parafialnej, dla ludzi i dla kościoła.
Szukając zdjęć do wspomnienia o gdowskim proboszczu trudno było znaleźć takie, na których byłby na pierwszym planie. Jeśli już zdoła się go wypatrzyć, to wmieszanego w tłum, rozmawiającego z ludźmi, stojącego w drugim rzędzie. Nie lubił pozować, nie lubił eksponować swojej obecności. I właśnie takiego – skromnego, pogodnego, cierpliwego, zapamiętali go przyjaciele, znajomi, członkowie rady parafialnej i zwykli parafianie.
– Nie znałam dobrze ks. Stanisława, ale spotykałam się z nim i rozmawiałam dłużej kilka razy, m.in. gdy u nas gościł – wspomina Małgorzata Kordula, kierująca Środowiskowym Domem Samopomocy w Zagórzanach. – Zapadł mi w serce jako dobry człowiek. I zadziwił… Gdy świętowaliśmy dziesięciolecie placówki, zatelefonował i poprosił, żebym przyszła na plebanię. Wręczył mi tam kopertę z tysiącem złotych, mówiąc, że to prezent dla podopiecznych. Byłam w szoku, nie wiedziałam, jak się zachować – pierwszy raz w życiu to nie ja dawałam pieniądze księdzu, tylko odwrotnie. Wykorzystaliśmy tę kwotę na wycieczkę do Wieliczki. Ks. proboszcz zawsze też pamiętał o nas, gdy po jakiejś uroczystości zostawała żywność – dzwonił, by ją zabrać dla podopiecznych. Sam nie miał lekkiego życia, więc może dlatego lepiej rozumiał potrzeby innych.
Ci, którzy widywali ks. Stanisława tylko przy ołtarzu lub przy okazji kolędy, także wspominają go jako pełnego życzliwości, ciepła i spokoju.
– Zawsze chciał się dogadać z innymi, był zgodny, nikomu krzywdy nie robił. Słuchał ludzi i ich kochał – mówi pani Janina ze Zręczyc.
I taki obraz gdowskiego proboszcza pozostanie w pamięci tych, którzy spotkali go na swojej drodze.

Barbara Rotter-Stankiewicz

Udostępnij: