Wśród kolorowych uli, w pasiece w Marszowicach, w towarzystwie zapracowanych pszczół, rozmawiamy ze Szczepanem Tuleją o słodkich miodach i pasji do pszczelarstwa. Pozwala mu ona odetchnąć od codziennych problemów, a jednocześnie daje miód o cudownych właściwościach.
– Jak zaczęła się Pana przyjaźń z pszczołami?
– Moi wujkowie byli członkami koła pszczelarskiego. Pamiętam, jak kręciłem miodarką, a wuj wybierał z niej miód. Potem dostałem od niego pierwsze pszczoły i dwa ule oraz zadanie, by się nimi dobrze opiekować. Wygląda na to, że spełniam je dobrze, bo z każdym rokiem w moim ogrodzie przybywa kolejnych uli. Coraz więcej jest także przy nich niełatwej pracy. Poza tym, coś przecież trzeba jeszcze o nich wiedzieć, by mogły to właśnie u mnie zamieszkać. Pomocne okazały się także certyfikowane półroczne kursy w Wojewódzkim Związku Pszczelarskim, na których zdobyłem pierwszą wiedzę o pszczołach. Z perspektywy czasu widzę jednak, że najlepiej poznałem ich wyjątkowo słodki świat dzięki moim wujkom, praktykującym pszczelarzom. To im zawdzięczam pszczelarskie hobby, to oni przybliżyli mi ten magiczny świat oraz nauczyli korzystać z podstawowych narzędzi: dłuta do wyciągania ramek czy odkurzacza do uspokajania pszczółek. Gdyby nie oni, nie byłbym tak często widziany w swoim ogrodzie w kapeluszu, pszczelarskim oczywiście.
– Proszę opowiedzieć więcej o pszczelim świecie. Jak mija rok w pasiece?
– Ważne, by pasiekę ustawić w miejscu suchym, ale nie w pełni słońca, z wylotami dla pszczół w kierunku południowo-wschodnim. Najintensywniejszy jest okres od marca do września. Wiosną dbam, by pszczołom było ciepło, robię przeglądy tylko w konkretnym celu, bo muszą być krótkie, by nie denerwować lokatorek. Dbam o odpowiednią ilość pokarmu, nie tylko wiosną – dla ich zdrowia. Latem wentyluję ule, a w miarę rozwoju pszczelej rodziny zwiększam powierzchnię uli o kolejne korpusy. Po ostatnim miodobraniu lipy dbam o pszczołę zimową i wychowuję zimowe pokolenie. Wtedy najważniejsze jest zapewnienie spokoju tym pracowitym zwierzętom.
Pszczoły są wyjątkowo pracowite, żyją aż do zatarcia skrzydeł, czyli w okresie letnim zaledwie 3 tygodnie. Można powiedzieć, że umierają z przepracowania. Urodzone na przełomie sierpnia i września żyją najdłużej, by wyhodować wiosną kolejne pokolenia. Udaje im się to, gdyż nie muszą nosić i przetwarzać nektaru, karmić larw i wychowywać młodych. To właśnie o to pokolenie zimowe muszę szczególnie dbać na początku sezonu w sierpniu. Jak przygotuję pszczele rodziny do zimowania, taka nagroda czekać będzie wiosną.

– Jakie są korzyści z posiadania własnej pasieki?
– W upalne dni lubię czuć wyjątkowy zapach ula, wentylowanego przez pszczoły. Tą niezwykłą aromaterapię mam zatem na wyciągnięcie ręki. Odpoczywam słuchając, jak pracują. Pszczoły dzielą się ze mną swoimi produktami, tymi, które zebrały na polu oraz wytworzonymi przez siebie. Przyniesiony przez nie nektar i spadź przetwarzam na pierzgę, a propolisu używamy jako antybiotyku. Z kolei mleczko pszczele pozostawiam moim małym latającym przyjaciołom do dyspozycji, posłuży do wykarmienia młodych larw przez pierwsze 3 dni życia, a przede wszystkim będzie stanowiło pokarm dla pszczelej matki przez całe jej życie. Pszczoły wytwarzają także obronny jad oraz wosk, służący do budowy plastrów i gniazda oraz wykarmienia młodych pszczół. Oczywiście z ich produktów najbardziej cenię sobie miód o cudownych właściwościach.
– W jaki sposób możemy poznać dobry miód? Który miód cieszy się największym zainteresowaniem?
– Tak naprawdę trudno jest rozpoznać fałszywy miód, sugerujemy się zatem sposobem rozlewania. Dobry nie rozlewa się jak woda i jej nie zawiera, lejąc się tworzy stożek. Każdy miodek ma swoje zalety i znajdzie odbiorcę. Największym zainteresowaniem cieszy się miód spadziowy, trudno go jednak pozyskać na naszym terenie. Bardzo wartościowy jest także nawłociowy, zbierany późnym latem. Generalnie miód z pasieki wykorzystuję na własne potrzeby, ale jeśli jest w nadmiarze, trafia do osób lubiących go tak jak ja. W mojej rodzinie na stole królują miody rzepakowe i lipowe, ale najpowszechniejszym miodem z mojej pasieki jest tradycyjnie wielokwiatowy z łąk.

– Z jakimi problemami borykają się pszczoły i jak im pomóc?
– Kapryśna pogoda sprawiła, że miodu nie było zbyt dużo, a w tym roku może nie być wcale. Wiosna była chłodna i deszczowa, więc pszczoły nie latały, nie nektarowały także kwiaty. Poza tym pszczoły coraz częściej chorują w związku z zanieczyszczeniem środowiska. Nie służą im także zbyt duża chemizacja rolnictwa i monokulturowa uprawa. Poprzedni sezon zakończyliśmy z nadzieją na lepszy kolejny, a tymczasem ten nas nie rozpieszcza. Liczymy jednak, że zbiory z akacji będą lepsze. A żeby pszczoły były zdrowe i mogły spokojnie pracować, ważne jest, by stosować środki ochrony roślin zgodnie z instrukcją, sadzić dużo drzew, krzewów i kwiatów miododajnych.
– Czego tego lata życzyć pszczołom i pszczelarzom z gminy Gdów?
– Zdrowia i wytrwałości przy pracy, by każdemu pszczelarzowi zabrakło beczek na miód.
Rozmawiała Maria Jelonek-Bankowicz