Żeby zrobić coś dobrego, trzeba się napracować

To dopiero – albo już – 4 miesiące od chwili, gdy ster podolańskiej Fundacji Osób Niepełnosprawnych przejęła pani KRYSTYNA SOLAK-SUROWIEC. Jej poprzednik, Piotr Cabajewski chciał po wielu latach kierowania fundacją odpocząć – nowa pani prezes odpoczynku na razie nie ma w planie, bo pracy w Podolanach jest moc.

– Czy spodziewała się Pani takich problemów na jakie napotyka działając w FON?

– Nie bardzo… Wiedziałam, że czeka mnie dużo pracy, ale nie spodziewałam się, że aż tyle. Wcześniej, pracując przez wiele lat w banku, nie zetknęłam się blisko z fundacją – znałam ją ze słyszenia, czasem wrzuciłam coś do puszki…Nie miałam pojęcia, na jakie problemy napotyka działalność, ile pochłania czasu i energii, ile trzeba się napracować, np. żeby zebrać fundusze. A to konieczność – teraz czeka nas planowana od dawna rozbudowa – w Podolanach powstanie nowa siedziba dla rehabilitacji.

– Czyli się Pani nie poddaje?

– Oczywiście! Zresztą chociaż wszyscy w Radzie Fundacji pracujemy społecznie – to się… opłaca. Osobiście nie miałam zbyt wielkiej styczności z niepełnosprawnymi, ale gdzieś zakodowałam, że to ludzie z reguły smutni, no bo mają ku temu powód. Zawstydziłam się, gdy podczas jakiejś imprezy siedziałam z niezbyt wesołą miną, a któryś z rozradowanych uczestników zapytał mnie po prostu: Czemu się smucisz? Dał mi „nauczkę”! Czerpię od nich siłę, oni zawsze się śmieją… 

Często myślę, co można zrobić, by usprawnić działalność fundacji i już sporo – jak na tak krótki czas – udało się zrobić. Po pierwsze chcę, żeby w pracę angażowało się więcej osób. Stąd częstsze niż dotychczas spotkania Rady Fundacji i innych zainteresowanych. Gdy się rozmawia, wie się jakie są potrzeby i łatwiej znaleźć osoby, które zechcą pomóc.

– Jakiś przykład?

– Tak, nawet można go zobaczyć w Podolanach obok siedziby FON. Szefowej Warsztatów Terapii Zajęciowej zamarzyła się szklarnia, w której podopieczni mogliby się zajmować roślinkami. Jedna z okolicznych firm podarowała skrzynki, druga ziemię, trzecia zbiornik na wodę, czwarta tunel foliowy. Znaleźli się też fundatorzy sadzonek i dziś mamy własny warzywniak. Dobrze układa się też współpraca z rodzicami uczestników WTZ, np. bardzo podobał się im program przygotowany na Dzień Matki – widać, że doceniają pracę terapeutów pracujących z ich dziećmi. Rezultaty tej pracy każdy mógł zobaczyć także podczas XX Festiwalu Piosenki i Form Twórczych, z którego Podolany są znane niemal w całej Polsce.

– Jednak FON to nie tylko WTZ, ale także Uniwersytet Trzeciego Wieku czy Centrum Wolontariatu…

– Wszystkie nasze organizacje chcemy przedstawić w kalendarzu na przyszły rok. Mam nadzieję, że taka „reklamówka” się spodoba. Jeden sponsor już jest, może znajdą się następni. Są to jednak z reguły lokalni przedsiębiorcy – dużym firmom nie opłaca się wspomagać małych fundacji, bo wieść o tym nie idzie w świat.

– Ale to nie zraża lokalnych aktywistów – w samej gminie Gdów działa już przecież kilka fundacji…

– To bardzo pozytywne zjawisko i mam nadzieję, że uda się nam – przynajmniej od czasu do czasu – zrobić coś razem, współpracować, wymieniać doświadczeniami. Przecież wszyscy mamy wspólny cel.

Rozmawiała: Barbara Rotter-Stankiewicz

Udostępnij: