Tańcowała igła z nitką…

Mama i córka, mieszkanki Krakuszowic postanowiły wykorzystać swoje talenty i umiejętności, zakładając własną firmę. Pomysłodawczynią tego przedsięwzięcia była młodsza z pań, NATALIA KANTOR, ekonomistka, która od kilku lat prowadzi swoją stronę z hand-made, kochająca żona i mama. Starsza, JOLANTA CHORĄŻY, uśmiechnięta i pracowita, jest doświadczoną krawcową. 

– Firma ma oryginalną nazwę: Igła z Nitką i Rampampam. Co się pod nią kryje?

– Kilka lat temu powstało Rampampam, gdzie wrzucałam wszystkie swoje rzeczy, które wykonywałam. Były to metryczki dzieci, breloki ze zdjęciem, pamiątki komunijne i wiele innych okolicznościowych drobiazgów. Nazwa była zmieniana kilkakrotnie, bo zawsze coś było nie tak, w końcu pewnego dnia syn śpiewał „Rampampam” i tak mi wpadło w ucho, że tak już zostało. Natomiast Igła z Nitką powstała całkiem przypadkowo. Było mnóstwo propozycji, jednak ta nazwa najbardziej do mnie przemówiła. Na początku niektórzy z niej się śmiali, ale gdy ostatnio w sklepie i w szkole słyszałam, jak panie rozmawiały o „Igle i Nitce”, bo chciały zamówić torby na Dzień Matki to poczułam się dumna z tej nazwy i cieszę się, że jej nie zmieniłam.

– Jaka jest Wasza specjalność? Co znajdziemy w ofercie?

– Naszą specjalizacją są głównie usługi krawieckie. Tym moja mama zajmuje się od kilkunastu lat i wiem, że robi to doskonale (szyła mi m.in. sukienkę ślubną i wyszła rewelacyjnie), dlatego chciałam trochę to rozbudować i dołożyć sprzedaż internetową „gotowców” oraz rzeczy na zamówienie. Obecnie mamy bieżniki, obrusy, zasłony, pościele, poduszki, torby, kosmetyczki (okolicznościowo). Tak naprawdę mogłybyśmy robić dużo więcej, ale ogranicza nas miejsce i czas. Jesteśmy w trakcie budowy szwalni.

– Co się przyczyniło do stworzenia własnej marki? Dlaczego akurat ta dziedzina?

– Przeprowadziłam się z mężem i z dziećmi do nowo wybudowanego domu w Krakuszowicach, obok mamy i chyba przez to, że tak blisko siebie jesteśmy, powstał pomysł, aby zwolniła się z dotychczasowej pracy i żebyśmy coś zrobiły razem. Dała się namówić i takim sposobem powstała Igła z Nitką.

– Czym wyróżniają się Pani produkty i usługa na tle konkurencji?

– Nie wiem jak u konkurencji, ale u nas zawsze klient jest na pierwszym miejscu i pomimo że mamy ustalone mniej więcej godziny pracy, to bywało np. przed Świętami Wielkanocnymi, że pracowałyśmy do nocy. Szczerze: nie odmówiłyśmy nikomu i przyjmowałyśmy zamówienia nawet dzień przed terminem. Często przyjeżdżają do nas klientki, które potrzebują „na już” przerobić sukienkę itp. i nigdy nikomu nie odmówiłyśmy. To chyba duży plus.

– Z jakich surowców tworzycie Panie swoje dzieła? 

– Wszystkiego po trochu. Zaczęłyśmy od tkaniny bawełnianej, a teraz mamy już kilka rodzajów i ciągle kupujemy coś nowego.

– Prowadzi Pani 2 profile na fb, które w bardzo krótkim czasie osiągnęły ponad 1,5 tys. obserwujących! To duży sukces. Przekłada się to na sprzedaż i zamówienia?

– Od 7 lat prowadzę Rampampam NK sezonowo (była kilka razy zmieniana nazwa). Mamy tam 1,8 tys obserwujących. Czekam, aż młodszy syn pójdzie do przedszkola i wtedy chciałabym rozwinąć tę stronę i prowadzić ją przez cały rok. Będzie to coś nowego. Strona Igła z Nitką, działa od marca tego roku i mamy już 1,8 tys. obserwujących! Jesteśmy z tego bardzo dumne. Włożyłyśmy w to naprawdę dużo czasu i pracy, ale było warto. Ogłaszam się głównie w internecie; mam już w całej Polsce klientów, którzy chętnie kupują nasze wyroby. Nadchodzą również propozycje sprzedaży w Niemczech, ale skorzystamy z nich dopiero, gdy będziemy mieć gotową szwalnię. 

– W jakim kierunku będzie się rozwijać firma?

– Plany mamy bardzo ambitne i nie chciałybyśmy zatrzymać się na poziomie „zwykłych usług krawieckich”. Na razie nie chcemy zdradzać szczegółów, ale na pewno będziemy dążyć, by Nitka z Igłą była znana w całym kraju i poza nim. Z trzech kroków jeden już jest wykonany. Co dalej – czas pokaże…

Rozmawiała:
Angelika Czyrnek-Markut

Udostępnij: