Nasza zgrana rodzina

Nie tylko o muzykowaniu – rozmowa z TADEUSZEM CIĘŻARKIEM – prezesem Reprezentacyjnej Orkiestry Dętej Gminy Gdów

– Jakie były początki gdowskiego grania?

– Orkiestra powstała w kwietniu 1966 roku jako Zespół Państwowego Wiejskiego Ogniska Muzycznego w Gdowie. Była to pierwsza taka organizacja w województwie krakowskim, założona z inicjatywy władz Gromadzkiej Rady Narodowej, której przewodniczącym był mój ojciec – Marcin. Kierowniczką ogniska była pani mgr Anna Juchniewicz, kapelmistrzem tamburmajor orkiestry „Czerwonych Beretów” chorąży Leon Kaganek, a instruktorem gry na instrumentach dętych pierwszy klarnecista orkiestry pan Władysław Zawała. Gospodarzem sprzętu pan Marian Markowski, a opiekunem organizacyjnym rachmistrz Gromadzkiej Rady Narodowej pan Zdzisław Banaś. 

Szybko zakupiono za sto tysięcy złotych pochodzących z dochodów mienia wiejskiego, głównie z dzierżawy cegielni, komplet czechosłowackich instrumentów firmy „Lignetone”, cztery klarnety, cztery trąbki, trzy alty (rogi), trzy tenory, jeden baryton, bas helikon, dwa basy helikon, marszowy bęben, werbel i talerze. Ponadto panowie Władysław Zawała, Marian Markowski i Stanisław Daniel grali na swoich prywatnych instrumentach. Tamtejsze instrumenty różnią się od obecnych, teraz zamiast basów helikonów używa się tub mających bardziej miękki dźwięk. 

– Czy od początku można Was było poznać po mundurach?

W pierwszych latach nie mieliśmy strojów, a od „cywilów” różniły nas tylko granatowe berety. W latach 70-tych zakupiono mundury strażackie, które były zmieniane chyba trzy razy aż do dnia dzisiejszego. Na obecnych mamy natomiast herb gminy oraz napis informujący o naszej orkiestrze. 

– Gdzie odbywały się próby?

– Najpierw w Szkole Podstawowej w Gdowie, w sali na parterze. Po dwóch latach od założenia orkiestra otrzymała I nagrodę na festiwalu w Myślenicach, a potem przyszły kolejne sukcesy. Zdobywa liczne laury na festiwalach i przeglądach muzycznych, w roku 2008 reprezentowała powiat wielicki a zarazem gminę Gdów podczas Dnia Orkiestr Dętych w Monachium. Po przebudowie Domu Kultury i Sportu wraz z kinem „Promyk” orkiestra dostała lokum w tym budynku, obecnie siedzibie Centrum Kultury. 

– Z czego utrzymywał się zespół? 

– Orkiestra finansowana była zawsze z budżetu Gromadzkiej Rady Narodowej, później gminy Gdów a także sołectwa Gdów. Okazjonalnie nagradzali nas proboszcz parafii w Niegowici – ksiądz dziekan Paweł Sukiennik, proboszcz parafii w Gdowie śp. ksiądz Stanisław Bętkowski oraz prezes OSP Gdów Zbigniew Gumułka. W pewnym okresie w specyficzny sposób nagradzał nas proboszcz gdowskiej parafii ks. Stanisław Jarguz, corocznie zapraszając orkiestrę na spotkanie muzyczne z wystawną kolacją.

– Kto prowadził orkiestrę?

– Przez te wszystkie lata orkiestra miała wielu kapelmistrzów. Byli nimi Leon Kaganek (1966-1969 oraz 1982-1985), Henryk Siwczyk (w 1969), Józef Sitko (1986-1994), Andrzej Staszczak (1970-1978 oraz 2003-2005), Władysław Zawała (1979-1982), Marek Suchoń (1994-2002), Jerzy Czyżowski (2006), a od roku 2006 funkcję tę pełni Adam Czyżowski. Każdy z nich miał inne podejście i metody prowadzenia orkiestry, od stylu wojskowego „na rozkaz”, poprzez łagodny i koleżeński aż do „nauczycielskiego”, profesjonalnego. 

– Czy brakuje Wam chętnych do grania?

– Od początku działalności do tej pory grało u nas około 130 osób, a życie układało warunki, w jakich okolicznościach rozstawali się z orkiestrą: szkoła, studia, zmiana miejsca zamieszkania, ożenki i zamążpójścia, narodziny i wychowanie dzieci, stan zdrowia i przejście do „wiecznej orkiestry”. Obecnie jest w niej sporo młodzieży, absolwentów i uczniów Publicznej Szkoły Muzycznej I stopnia w Gdowie, z którą współpraca układa nam się prawidłowo. Oczywiście zawsze można sobie życzyć więcej, ale to, że kapelmistrzem jest dyrektor szkoły muzycznej ma duże znaczenie i za to dziękuję bardzo panu Adamowi Czyżowskiemu oraz nauczycielom tej szkoły. Często jednak ta przygoda z muzyką jest krótka, młodzi mają inne priorytety, a szkoda. Jednego jestem pewien – każdy kto miał do czynienia z orkiestrą musi przyznać, że był tam traktowany jak członek rodziny. 

– Jaka zatem jest siła w orkiestrze?

– Myślę, że tak jak w popularnej piosence Haliny Kunickiej ta siła w orkiestrach jest i będzie, zwłaszcza w tych amatorskich, jak nasza. Bywają okresy, w których raz na parę lat pojawia się spadek zainteresowania młodych ludzi, ale wierzę, że zawsze będzie ten minimalny skład do grania. Problemów z tym nie mają tylko orkiestry zawodowe czy przyzakładowe, bo tam muzycy są opłacani. Amatorstwo, moim zdaniem, jest szlachetniejsze i cenniejsze. Orkiestra powinna zawsze istnieć, bo czy można sobie wyobrazić uroczystości strażackie, kościelne, gminne czy patriotyczne bez udziału orkiestry dętej? A takich wydarzeń było bardzo wiele i mógłbym o nich opowiadać godzinami. 

– W jaki sposób przez tyle lat udaje się Panu pogodzić obowiązki rodzinne, funkcje prezesa orkiestry i przewodniczącego Rady Gminy? 

– Jeśli ma się chęci i zdrowie to można bardzo wiele zrobić, zwłaszcza jeśli te wysiłki są efektywne i doceniane przez ludzi z którymi się pracuje. Ja doceniam także zrozumienie żony i rodziny. Często trzeba opuścić spotkania, uroczystości rodzinne, bo jest próba albo występ orkiestry. Pełnienie funkcji prezesa orkiestry i przewodniczącego Rady Gminy Gdów nie jest problemem, na uroczystościach gospodarze tychże oficjalnie witają przewodniczącego Rady, a odpowiada na powitanie członek orkiestry, co często dziwi niewtajemniczonych. Prezesowanie nie polega na typowym urzędowaniu. W moim przypadku jestem bardziej organizatorem, koordynatorem, gospodarzem, robiącym zakupy sprzętu i akcesoriów, konserwatorem, przygotowuję także zestawy nutowe. Poza tym w pracach Rady Gminy Gdów pomaga mi Jan Zawała, wiceprzewodniczący Rady – pierwszy trębacz orkiestry.

– Skoro już rozmawiamy o Radzie, proszę powiedzieć, jakimi najważniejszymi tematami zajmowali się ostatnio radni gminy, a podjęcie jakich decyzji czeka ich w najbliższej przyszłości?

– O pracy Rady Gminy nie można powiedzieć w kilku słowach i rozdzielić tematy na poprzednie i te dotyczące przyszłości. Podstawą do osiągnięcia celów jest ciągła współpraca z wójtem gminy oraz pracownikami urzędu. Czeka nas trudny okres. Gospodarka gminy mało różni się od gospodarstwa domowego, a wszyscy odczuwamy to, co dzieje się w ostatnim czasie: drożyznę, inflację, złe prawo dotyczące finansowania samorządów, a także przepisy dotyczące ustalania cen za wywóz śmieci i nieczystości. Muszę jednak powiedzieć, że w tych trudnych warunkach, w mojej ocenie, gmina radzi sobie zadowalająco. 

Rozmawiała: Maria Jelonek-Bankowicz

Udostępnij: